tired

Zgodnie z opinią wielu cudzoziemców, którzy kiedykolwiek próbowali nauczyć się naszej mowy, bardzo. W internecie można się spotkać z historiami osób, które twierdzą, że z łatwością nauczyły się pokrewnego chorwackiego, ale poległy na polskim. Z kolei, na hiszpańskim forum lingwistycznym, znajdują się komentarze, że rodzimi użytkownicy języka dobrze go opanowują dopiero w wieku 15-16 lat. Istnieje wiele mitów dotyczących nauki polskiego. Co więcej sami lubimy podkreślać, że nasza mowa jest jedną z najtrudniejszych do opanowania. Spróbujmy jednak podejść do zagadnienia serio i nieco bardziej metodycznie.

Czy nauka języka polskiego jest trudna?

Najkrótsza i najsensowniejsza odpowiedź na to pytanie brzmi: to zależy. Od czego (pomijając indywidualne zdolności)? Oczywiście od tego, z jakim bagażem językowym dana osoba przystępuje do nauki polskiego. Chińczykowi prawdopodobnie pójdzie równie trudno, jak Polakowi z chińskim. Dużo łatwiej ma użytkownik jednego z języków indoeuropejskich, a Słowianie w ogóle połowę pracy mają już za sobą. Muszą tylko uważać na tzw. „fałszywych przyjaciół”. Kto by zgadł, że rosyjskie zapomnit’, to dokładnie polskie zapamiętać, а zakaz to nasz nakaz. Albo że parze opastnost/bezopastnost odpowiada para bezpieczeństwo/niebezpieczeństwo. W tym przypadku pośpieszne, intuicyjne rozumienie może czasem drogo kosztować.

Język to skomplikowane, wielofunkcyjne narzędzie. W rzeczywistości żaden nie może być dużo prostszy ani dużo bardziej skomplikowany od pozostałych, ponieważ w pierwszym przypadku nie wystarczyłby użytkownikom, a w drugim – użytkownicy nieuchronnie uprościliby go w ciągu dziejów lub… porzucili, na rzecz czegoś wygodniejszego. W tym zakresie również obowiązują prawa ekonomii. Problem w tym, że języki są skomplikowane w jednakowym stopniu, ale nieraz w bardzo różny sposób.

Courtesy of: Visual Capitalist

Zmagania cudzoziemców z językiem

Polish-alphabet

Możemy rozsądnie założyć, że większość cudzoziemców, przystępujących do nauki polskiego, zna już co najmniej jeden język obcy i w 90% będzie to język angielski. Zadajmy zatem tytułowe pytanie nieco inaczej: jakie trudności sprawia język polski osobie anglojęzycznej?

Weźmy polski system czasownika – ze swoimi trzema „intuicyjnymi” czasami i jednym trybem warunkowym – wydaje się bajecznie prosty w porównaniu z angielskim. Polszczyzna jednak rekompensuje sobie tę prostotę niewiarygodnie (dla Anglika) skomplikowaną odmianą rzeczownika, gdzie jedno i to samo słowo potrafi przybrać nieraz kilkanaście różnych form, w zależności od tego, jaką pełni funkcję w zdaniu. Inny przykład to rodzaje. Angielski jest praktycznie bezrodzajowy, bo poza zaimkami (he/his/him dla osób płci męskiej, she/her dla żeńskiej, it/its dla wszystkich innych) rodzaj gramatyczny w żaden sposób w nim się nie przejawia. Przymiotnik good ma jedną formę, bez względu na to, czy mówimy o ludziach, zwierzętach, czy rzeczach i to bez różnicy, czy o jednym, czy wielu. Tymczasem w polskim rodzajów jest… trzy? Błąd! W odmianie przymiotnika jest ich pięć: trzy w liczbie pojedynczej i dwa, ale zupełnie inne, w liczbie mnogiej. Mówimy miły o kocie i chłopcu, a miła o papużce i dziewczynce, ale mili są tylko chłopcy, natomiast koty, papużki i dziewczynki są miłe.

Kolejna sprawa to wymowa, też jak na złość w skrajnie odmienny sposób skomplikowana w każdym z obu języków. Polski ma względnie ubogi system samogłoskowy, natomiast obfituje w fonemy spółgłoskowe, dla Anglika różniące się między sobą w sposób nadzwyczaj zagadkowy, jak ś i sz, zlewające się w jego uchu w jedno sh. I oczywiście Anglik będzie na ogół wymawiał to „śmiesznie”. Z kolei żeby nam nie było zbyt łatwo, w angielskim ten sam fonem może być artykułowany bardzo różnie, np. t w wyrazach tea, top i water brzmi zupełnie inaczej. Polak będzie wymawiał te głoski mniej więcej tak samo – zrozumiale, ale… jednak obco.

Na zakończenie – dobra wiadomość dla wszystkich uczących się polskiego. Polacy po prostu uwielbiają kaleczenie swojego języka przez cudzoziemców!