W ostatnich latach Indie stają się coraz popularniejszym kierunkiem wyjazdów zagranicznych z uwagi na swoje fascynujące bogactwo kulturowe, przyrodnicze, historyczne i religijne. Jest to również jedna z najszybciej rozwijających się gospodarek świata, co powoduje zwiększone zainteresowanie zachodnich inwestorów tym regionem. Korzystając z rosnącej popularności tego kraju, postanowiłam wybrać się w duchową podróż i zgłębić jego tajemnice. Moja wielka indyjska przygoda trwała prawie rok i  umożliwiła mi poznanie innej kultury (również w środowisku pracy). Jednocześnie, z uwagi na moją pasję związaną z nauką języków obcych, z nieskrywaną przyjemnością oddawałam się poznawaniu hinglish.

W Indiach używa się setek rożnych języków. Specjalny status, jako stosowanym w komunikacji w rządzie centralnym, został nadany hindi i angielskiemu. Dodatkowo konstytucja spośród 415 języków i około 1600 dialektów używanych na terenie kraju uznaje 21, które każdy stan (bo warto wiedzieć, ze Indie, tak jak Stany Zjednoczone są federacją) może w ramach własnej legislacji wprowadzić jako urzędowy.

Rząd indyjski od 1965 roku przymierzał się do stopniowego wycofania języka angielskiego i zastępowania go przez hindi, którym tak naprawdę posługują się mieszkańcy Północnych Indii (niecała 1/6 wszystkich zamieszkujących kraj). Dlatego też plan ten spotkał się z dużym oporem przedstawicieli pozostałych rodzin oraz grup językowych: indoeuropejskiej, drawidyjskiej, munda i innych. Tak duże zróżnicowanie pochodzenia języków powoduje, że czasami są one zupełnie do siebie niepodobne, a nawet rożne różnią się alfabetem (np. Telugu bardziej przypomina alfabet gruziński niż sanskryt).  Nawet rdzenni mieszkańcy mówią, że w Indiach język zmienia się co 100 km. Dlatego też rola języka angielskiego, na skutek postępującej modernizacji oraz industrializacji kraju wzrasta. Jest on coraz częściej używany do porozumiewania się, zwłaszcza w kręgach rządowych i biznesowych.

Indie to dawna kolonia brytyjska – po angielsku mówią wszyscy

Ogólnie rzecz biorąc panuje przekonanie, że wszyscy mieszkańcy Indii powinni umieć komunikować się przynajmniej w Hindi. Oczywiście jest to mit, gdyż poziom wykształcenia ludzi mieszkających na prowincji, ale nawet w tak dużych miast jak Delhi, jest tak niski, że graniczy z analfabetyzmem. Co oznacza, że znają oni jedynie język lokalny. Zatem mieszkaniec wsi z północy nie jest zwykle w stanie porozumieć się ze swoim rodakiem z południa.

Kolejny mit to przekonanie, że do porozumiewania się w Indiach wystarczy znajomość języka angielskiego. Nic bardziej mylnego. Na co dzień człowiek spotyka się z całym gronem ludzi (rikszarzy, taksówkarzy, sklepikarzy, strażników, sprzątaczek czy sprzedawców ulicznych), którzy wystawią na próbę jego lingwistyczne umiejętności. W skrócie – po angielsku rzadko uda Ci się cokolwiek załatwić!

Tak więc nie obejdzie się bez nauki paru podstawowych słów w hindi, żeby “skuteczniej” porozumiewać sie z miejscowymi po wyjściu z biura. Poniżej mini słowniczek „magicznych zwrotów”, bez którego ani rusz (zapis fonetyczny):

  • Baja (bracie), Didi (siostro) – gdy zwracasz sie do kogokolwiek jak nie znasz imienia,
  • Sida (prosto) – jak chcesz, żeby Twoja riksza jechała prosto,
  • Baj, Daj – gdy chcesz, żeby jechała w lewo lub w prawo,
  • Eg czaj – jedna herbata z mlekiem i cukrem kupowana na przydrożnym straganie,
  • Tikke, Acza – ok, dobrze,
  • Chalo – chodźmy,
  • Szukrija – dziękuję,
  • no i rzecz jasna Namaste na powitanie.

To co z tym angielskim?

Oczywiście ludzie wykształceni – klasa średnia i wyższe, doskonale władają angielskim, tak więc w miejscu pracy z komunikacją nie ma większego problemu… no prawie… bo najczęściej spotkamy się tu z mieszanką hindi i angielskiego – tak zwanym Hinglish! Ponieważ hindi nie posiada wielu własnych słów opisujących nowoczesne zdobycze techniki, wykorzystywane są one w niezmienionej, oryginalnej formie np. computer, bottle. Jednak powszechnie stosowane są również niektóre zwroty pochodzenia obcego np. firma Pepsi w swojej kampanii reklamowej wykorzystywała slogan „Yehi hai right choice, Baby” (This is the Right Choice, Baby), co doskonale obrazuje to zjawisko.

W komunikacji z ludźmi wykonującymi podstawowe prace, należy upraszczać komunikat najbardziej jak to tylko jest możliwe. Stosowanie Queen’s English nie zda się na nic, może wręcz przynieść odmienny od pożądanego skutek. Im bardziej skomplikujesz swoją wypowiedź, tym mniejsze szanse, że dostaniesz to, czego chcesz.

Nie można również zapominać o akcencie. Wymowa wykształconych Hindusów jest zbliżona do mowy Brytyjczyków, natomiast próby porozumienia się z mniej wykształconymi ludźmi okupione są całym wachlarzem pomyłek i nieporozumień. Co również przekłada się na szereg błędów w pisowni, szczególnie zauważanych w ulicznych reklamach lokalnych sklepików i menu restauracji czy przydrożnych straganów z jedzeniem.

To wszystko może brzmieć przerażająco, jednak uważam że nie należy zniechęcać się do odwiedzenia tego niezwykle ciekawego kraju, pełnego kolorów, zapachów i smaków. Porozumiewanie się z miejscowymi może nie zawsze jest łatwe, za to doskonale rozwija nasze umiejętności komunikacyjne.


Anna Krawczyk-Duda – metodyk ds. szkoleń językowych, lektor języka angielskiego w Future Centre Training Corporation z ponad 10 letnim doświadczeniem; absolwentka Instytutu Lingwistyki Stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim, Stosunków Międzynarodowych na Collegium Civitas oraz Podyplomowych Studiów Coachingu w Szkole Głównej Handlowej. Jej pasje to podróże, żeglarstwo i tango argentyńskie.