Moja ścieżka zawodowa od lat wiąże się z dwoma przenikającymi się obszarami: nauką języka angielskiego oraz pracą z ciałem i świadomością. Pragnienie przywracania harmonii na linii ciało-umysł-dusza prowadziło mnie różnymi drogami, a biegła znajomość angielskiego pomagała w czerpaniu prosto ze źródeł. Na przestrzeni ostatnich 17 lat zgłębiałam tajniki różnych metod samopoznania i autorozwoju od kręgów kobiecych zaczynając, poprzez reiki, art of living, MA-URI, naukę mapy świadomości, a na jodze i hawajskim masażu Lomi Lomi Nui skończywszy. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich systemów jest uważność, świadomość, obecność „w tu i teraz”, czyli stan, który otwiera nas na inteligencję ciała i serca. W Polinezji mówi się o mind i bodymind, podkreślając, że drugie jest dużo bardziej inteligentne od pierwszego. Im bardziej wchodziłam w obszary wykraczające poza umysł racjonalny, tym mocniej zdawałam sobie sprawę, że w tradycyjnym podejściu do edukacji został pominięty istotny aspekt, który być może jest przyczyną wielu blokad u osób borykających się od lat z nauką języka obcego.

Edukacja, jaką ja poznałam, to system nauczania, który stawia wszystko na poziom myślowy, rozumowy. Nauczyciel przychodzi do klasy, przekazuje informacje, które uczeń ma zapamiętać i przyswoić, aby później zdać egzamin. Zawsze czułam, że takie podejście jest niezwykle zawężone, ale po latach głębokich doświadczeń na polu bodymind, doszłam do wniosku, że jest ono skrajnie ograniczone. Dlaczego nie wprowadzić więcej świadomości do procesu uczenia? Obecności „w tu i teraz”?

Kiedy opieramy się w naszym życiu tylko na umyśle racjonalnym, sami się ograniczamy. Po pierwsze, umysł ma tendencje do uciekania w przeszłość lub przyszłość, więc albo rozpamiętuje doświadczenia, które już miały miejsce albo przedstawia nam, co stresującego może wydarzyć się w przyszłości. Tymczasem, jak mówi HUNA, filozofia polinezyjska, „nie ogrzeje Cię wczorajsze słońce i nie zmoczy Cię jutrzejszy deszcz”. Istnieje tylko chwila obecna, TERAZ, która otwiera przed nami życiodajne zasoby. Pasje są „w tu i teraz”, odwaga, poczucie siły i mocy, radość, która nas rozsadza – to wszystko czujemy w sercu i w całym ciele w danej chwili. Po drugie, umysł ma tajemniczą zdolność skupiania się na negatywie. Prosty przykład, co zapamięta nasz umysł, kiedy zrobimy świetną prezentację i tylko jeden mały drobiazg pójdzie nie tak? Godzinę sukcesu czy 5 sekund wpadki? Po trzecie, w codziennym pędzie i próbie sprostania różnym oczekiwaniom narażamy się na ciągły stres, który uderza w nasze zdrowie psychofizyczne. Pozwolę sobie przytoczyć opis (za Teresa Kulesza: Walka czy ucieczka – wspływ stresu na uczenie się), jaki ma on wpływ na biochemię naszego ciała i możliwości uczenia się: „Adrenalina wzmacnia główne systemy obronne ciała przez większy przepływ krwi do serca, płuc i dużych mięśni, szczególnie rąk i nóg, pomijając układ trawienny i mózg. Lęk powoduje wydzielanie adrenaliny, co z kolei odciąga krew z układu trawiennego do dużych mięśni i powoduje skurcze żołądka. Narządy zmysłów stają się nadwrażliwe, czujne na wszystko, co się dzieje w środowisku. Nawet oczy poruszają się po obwodach i źrenice rozszerzają się, aby lepiej przyjąć każdy aspekt otoczenia, który może stanowić zagrożenie. W tym samym czasie, w miarę jak kurczą się mięśnie, w gotowości na walkę lub ucieczkę, wytwarzają one ciepło. Aby ochronić przed tym ciepłem delikatne organy wewnętrzne, ciało poci się tracąc wodę i zmniejszając polaryzację błony komórkowej. Mniejszy potencjał błony sprawia, że jesteśmy bardziej czujni na najmniejszy bodziec, co obniża nasze możliwości selektywnego skupienia i kontrolowania myśli. W takich sytuacjach uczenie się jest bardzo trudne. Zanim poczujemy się znowu zupełnie spokojnie, wątroba musi odtruć (rozłożyć) cała adrenalinę. W czasie stresu kora nadnerczy wydziela również kortyzol, który kurczy naczynia krwionośne przy powierzchni ciała, co wzmaga przepływ krwi do wnętrza ciała i do mięśni. Badania na Uniwersytecie McGill wykazały, że większa ilość kortyzolu wiąże się z mniejszą możliwością uczenia się i słabszą pamięcią, a także z problemami w koncentracji. Kiedy jesteśmy zestresowani, z reguły pamiętamy mniej, aniżeli zapamiętalibyśmy bez stresu. Gdy jesteśmy w stanie gotowości, przygotowani do walki lub ucieczki, cały organizm jest bardzo wyczulony na najdrobniejsze bodźce zewnętrzne (błyskawiczny ruch, szept, upadek długopisu, itp.). Fale mózgowe stają się szybsze i natychmiast reagujemy. Dzieci, w sytuacjach, które postrzegają jako stresujące, reagują roztargnieniem i walczą.” Nie tylko dzieci, prawda?

Umysł jest wspaniałym narzędziem w służbie naszej obecności. Koncentruje się na odbieraniu impulsów serca, które jest naszym prawdziwym nawigatorem, i przekładaniu ich na konkretne obrazy, słowa, rozwiązania. Wycisza się i współpracuje. Tu właśnie pojawia się Mindfulness, przepiękne podejście do życia, które niedawno mnie zachwyciło. Słowo to oznacza „uważność, uważną lub też pełną obecność”. Definiowane jest również jako „szczególny rodzaj uwagi: świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę”. Polega na tym, aby w każdym momencie być całkowicie obecnym wobec doświadczenia płynącego zarówno z zewnątrz (inni ludzie), jak i z wewnątrz (własne myśli, uczucia, wrażenia). Jak podkreśla twórca tej szkoły, Jon Kabat-Zinn, we wszystkich azjatyckich językach istnieje jedno słowo określające umysł i serce, więc jeśli ktoś słysząc Mindfulness nie słyszy również Heartfulness, znaczy, że niewiele rozumie z założeń tej filozofii.

Obejrzałam kilka wykładów profesora Kabata-Zinna (dostępnych również na youtube). Gorąco polecam wszystkim usłyszeć jego głos, poczuć jego jakość, popatrzeć mu w oczy, i jeśli znajomość języka na to pozwala, wysłuchać, co ma do powiedzenia… Człowiek, który jest naukowcem na wydziale medycyny Uniwersytetu Massachusetts i twórcą Treningu Redukcji Stresu opartego na Uważności (Mindfulness Based Stress Reduction) mówi: „Jeśli istnieje jakakolwiek prastara mądrość, jest ona zapisana w naszych sercach” („If there is any ancient wisdom it lies within our hearts”. Oto kilka inspirujących cytatów:

Żyjemy w kulturze celebrytów (a celebrity intoxicated culture), w której każdy chce być kimś innym; wierzymy, że inna osoba zna odpowiedź na nasze pytanie; ignorujemy PEŁNIĘ jaką jesteśmy, fakt, że cała mądrość jest w nas.

  • Jesteś doskonała/doskonały, taka/taki jaka jesteś, włącznie z wszystkimi Twoimi niedoskonałościami.
  • Edukacja intensywnie szkoli nas w myśleniu. Istnieje jednak inny wymiar naszej istoty, który ma dużo większą moc, gdyż potrafi otoczyć obecnością jakąkolwiek myśl, nawet najbardziej przerażającą i męczącą, tak jak matka przytula swoje dziecko. Ta zdolność zwana jest świadomą, uważną obecnością (awareness). Niestety nikt nie uczy jej nas w szkole.
  • Mindfulness to uważna, świadoma obecność, która pojawia się dzięki ukierunkowaniu uwagi na TERAZ, celowo i bez jakiejkolwiek oceny. Jak to możemy zrobić? Poprzez objęcie świadomością wszystkich naszych zmysłów fizycznych (wzrok, słuch, dotyk, węch i smak), jak również wewnętrznych zmysłów czucia. Utrzymywanie takiej uważności w życiu codziennym wymaga praktyki, tak jak w przypadku ćwiczenia mięśni ciała fizycznego.
  • Jesteśmy tak bardzo przejęci tym, co możemy stracić, że tak naprawdę tracimy chwilę obecną, a ona jest jedynym, co mamy.
  • Stres jest chorobą myślenia. Co może być antidotum? Otoczenie go obecnością.
  • Ile czasu mamy? Wcale go nie mamy. Mamy tylko TERAZ. Patrzysz na zegarek i mówisz: „O Boże, znowu TERAZ!”
  • Dzięki obecności możesz uświadomić sobie sądy, jakie masz w głowie, a to pozwala ci przestać im ufać. Daje ci to wolność. Pojawia się w Tobie przestrzeń na mądrzejsze relacje z chwilą obecną (jedynym co masz), ze swoim ciałem, z myślami, z innymi ludźmi, pracą, pasjami. To nie jest technika, ale bycie żywym.
  • Czy potrafisz odpocząć w obecności?
  • Praktyka obecności w naszym życiu jest aktem miłości, zdrowego rozsądku i życzliwości.
  • Nie jestem kim myślę, że jestem, nie jestem moim imieniem, wiekiem, moimi przekonaniami i opiniami. To kim myślisz, że jesteś jest bardzo małe w porównaniu z tym kim naprawdę jesteś.
  • Jak takie podejście może wpłynąć na naukę języka?

    Jeśli przyjąć, że najczęściej przeszkadza nam – zestresowany umysł, napięte ciało, „bycie w przyszłości” (jeszcze 5 maili, 3 telefony, etc.), niezadowolenie, ciągłe skupianie się na tym ile jeszcze nie umiem, postawa roszczeniowa wobec siebie zamiast wdzięczności i docenienia swoich dotychczasowych wysiłków, lęk przed porażką, niewiara w swoje możliwości, opór wypływający np. z negatywnych doświadczeń w przeszłości lub z braku pozytywnej wewnętrznej motywacji (czyli sytuacja typu: muszę uczyć się języka ze względu na pracę, ale marzę, żeby lekcja już się skończyła) – to Mindfulness z pewnością otwiera przed nami drzwi wyzwolenia się od tych wszystkich ograniczeń umysłu.

    Praktyczne wskazówki

    Na następnej lekcji spróbuj poczuć swoje ciało w trakcie prowadzenia rozmowy. To wymaga poszerzenia świadomości, ale tak naprawdę znamy to na przykład z prowadzenia samochodu. Jednocześnie kontrolujemy to, co dzieje się w środku samochodu (zmiana biegów, kierunkowskazów, etc) i na zewnątrz. Oba kierunki uwagi są tak samo ważne, aby podróż przebiegła szczęśliwie. Z uczeniem się jest tak samo. Będąc w kontakcie z drugą osobą i kierując uwagę do środka, na ciało, wchodzisz w stan przytomnej obecności, która cię zasila, uspokaja, tworzy przestrzeń, aby wszystkie procesy mentalne podczas używania odpowiedniego słowa czy właściwej konstrukcji przebiegały lekko i swobodnie. Ciało czuje się odprężone, co wzmacnia nasze dobre samopoczucie. W obecności uzyskujemy dystans do ocen i blokad, które bez niej odbierają nam pewność siebie. Z każdą chwilą poziom energii się podnosi, mamy jasny umysł i osadzenie w ciele. Wchodzimy na częstotliwość, na której za każdym razem pojawia się większa otwartość i swoboda.A przecież tego pragniemy w posługiwaniu się językiem obcym. Sami czujemy, że już nikt nas nie ocenia, ani na zewnątrz, ani, przede wszystkim, w nas samych. Wtedy zaczyna budzić się wiara w siebie i pasja życia. Jeszcze raz zadaj sobie pytanie: po co tak naprawdę się uczę? Czy umiem poczuć się w omawianych sytuacjach? Jeśli np. omawiamy temat zamawiania dań w restauracji, czy potrafisz poczuć się w konkretnym miejscu, ze swoim ulubionym, wspaniale pachnącym posiłkiem?

    Włączmy w naukę wszystkie zmysły. Jak to pachnie, a jak smakuje? Jak pytam o drogę na lotnisko, czy świeci wtedy słońce czy pada deszcz? Jeśli stworzymy swoje indywidualne, osobiste skojarzenia, nie będziemy musieli się w ogóle tego zwrotu uczyć. Nasz mózg utworzy jedyne w swoim rodzaju połączenie z tą informacją, właśnie dzięki temu, że to POCZULIŚMY. Na to właśnie otwiera nas obecność w TERAZ. Jest wytchnieniem, przystanią. Obejmuje wszystkie aspekty naszego życia. Dlatego jest tak ważne, aby doświadczać jej wszędzie, we wszelkich możliwych okazjach.

    Joga, masaże, medytacje i wszelkie inne praktyki obecności pomagają nam nabierać wprawy w otaczaniu siebie czułą, inteligentną, kojącą obecnością, do której mamy dostęp w każdej chwili.


    Katarzyna Kowalak – lektorka języka angielskiego w Future Centre Training Corporation z wieloletnim doświadczeniem. Prowadzi praktykę pracy z ciałem i świadomością w oparciu o techniki polinezyjskiego masażu MA-URI i Lomi Lomi Nui. Jej pasją jest dzielenie się dobrymi rozwiązaniami, które przywracają harmonię, radość i spełnienie.